Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Gaurav Kumar

Go down 
AutorWiadomość
Judasz

Pisces

Judasz

LICZBA POSTÓW : 108
DATA DOŁĄCZENIA : 14/04/2017

Gaurav Kumar Empty
PisanieTemat: Gaurav Kumar   Gaurav Kumar EmptyPon Wrz 10, 2018 4:42 pm

Ów tajemniczo nazwany pałac od dekad niezbadany stoi na zgliszczach Spalonej Ziemi, a jego przeznaczenie nie jest nikomu znane. Podobno pewnego dnia pojawił się znikąd, a z jego wnętrza nie dochodziły żadne oznaki życia. Po bliższej eksploracji okazało się, iż rzeczywiście jest opuszczony, lecz nikt nie odważył się przekroczyć wrót Gaurav Kumar. Naoczni świadkowie utrzymują, że w każdą pełnię można ujrzeć światło pochodni przyświecających za oknami pałacu, lecz uczeni uważają to wyłącznie za biesiadną opowieść. Sceptycy historii o duchach i demonach powiadają, iż ruiny niegdyś należały do Dies Irae, gdyż sekta postanowiła zmienić miejsce swojego pobytu i ujawniła niepotrzebny im już pałac, do niedawna skrywany przez zaklęcie.
Powrót do góry Go down
https://absitomen.forumpolish.com/t100-judaszu-zdradziecki-biedaku-vol-2 https://absitomen.forumpolish.com/t84-judaszu-zdradziecki-biedaku
Ianthe

Potajemny Lekarz

Ianthe

LICZBA POSTÓW : 37
DATA DOŁĄCZENIA : 12/09/2018

Gaurav Kumar Empty
PisanieTemat: Re: Gaurav Kumar   Gaurav Kumar EmptySro Wrz 26, 2018 11:49 am

Po ostatnim spotkaniu z Blue minął już ponad tydzień i dopiero teraz opuściła miasto na dłużej. Wcześniej odważyła się wyjść jedynie w nocy, i to tylko na slumsy. Robiła to wbrew temu, co próbowała sobie wmówić – że wcale nie idzie po to, aby sprawdzić, czy gdzieś na ulicy nie mignie jej ten niebieski płaszcz lub ta czarna czupryna. Nie potrafiła jednak znaleźć żadnego innego uzasadnienia dla nocnych wędrówek, bo nie miała najmniejszej ochoty na całowanie jakiegoś obrzydliwca, tak samo, o dziwo, nie interesował ją żaden z przystojniaków, których mijała. Ciągle czegoś (kogoś?) szukała, ale żadna z nocy nie przynosiła rezultatu – Ianthe jedynie czula, jak znowu wraca do rutyny życia. Blue nie było nigdzie, przepadł, uciekł, nie wrócił, porwali go albo zabili – nie wiedziała. Nie miała pojęcia, co ze sobą zrobił, gdy opuściła wtedy jezioro, ganiła zresztą samą siebie, że w ogóle ją to interesowało. Przecież powinna zapomnieć, przejść jakoś do porządku dziennego nad tym, że prawie go zabiła, następnie uratowała, ujawnila mu swój sekret, a jego to wszystko najwyraźniej nie ruszyło, bo teraz po prostu rozpłynął się w powietrzu – i chyba nikomu nawet nic o niej nie powiedział. Żaden nieszczęśnik ze slumsów nie zaczął na nią patrzeć inaczej niż zwykle.
Zauważyła zresztą, że za dużo o mężczyźnie i o wszystkich wydarzeniach z nim związanymi ostatnio rozmyślała, może z powodu nudów, dlatego poniekąd odetchnęła z ulgą, gdy Elias poprosił ją, aby udała się na Spaloną Ziemię. Ale tylko poniekąd – ten teren mimo wszystko jej się nie podobał, tak jak nie podobał jej się powód wycieczki. Jedna z prostytutek Króla, Noel, nie dopilnowała ogniska i mocno się poparzyła, teraz potrzebowała aloesu na rany.
Ianthe bała się ognia. To oczywiste, była w końcu nimfą wodną, z płomieniami kompletnie sobie nie radziła i co prawda żaden pożar nie ugasiłby jeziora czy morza, w którym mogłaby znaleźć schronienie, to jednak w slumsach, gdzie liche drewniane domy były ściśnięte jeden obok drugiego, byłaby bez szans. Dlatego nieco się zaniepokoiła na wieść, że któraś z dziewczyn się poparzyła. Ogień był na szczęście niewielki i dziewczyna nie miała śmiertelnych poparzeń, ale mimo wszystko rany były bolesne, no i – sam fakt, że ktoś był na tyle bezmyślny, że nie umiał przypilnować ogniska w środku slumsów, wcale się Ianthe nie podobał.
Elias, gdy ją prosił, aby wyruszyła na Spaloną Ziemię po aloes, nazwał Noel ciamajdą i przeraził się, że ta nie będzie już mogła przyjmować więcej klientów, więc nimfa wolała nie odmawiać podróży – Król boleśnie przeżywał każdą straconą prostytutkę.
Aloes na Wyspie był bardzo rzadki i – paradoksalnie, bo w końcu łagodził właśnie oparzenia – rósł tylko na tej wyjałowionej, spalonej ziemi, opuszczonej przez niemal wszystkie żyjące istoty. Zanim wyruszyla do Gaurav Kumar, cały dzień spędziła z pyraustami nieco za miastem i za slumsami, wśród drzew. Wiedziała, że w pobliżu pałacu nie znajdzie żywej duszy ani nawet zalążka przyrody (no chyba że ten przeklęty aloes, jednak nie nastawiala się na to specjalnie – ważne, że spróbuje go znaleźć, to powinno wystarczyć Eliasowi), a cała wyprawa mogła jej zająć nawet dwa lub trzy dni, więc zawczasu musiała się zregenerować i nabrać sił.
Stanęła w końcu przed Gaurav Kumar i spojrzała na ogromne wrota. Cisza jak makiem zasiał – wszędzie wokół panował spokój. Słyszała różne plotki na temat pałacu, ale sama nie wiedziała, czy w nie wierzyć. Duchy? Demony? Nimfy same należały do niesamowitości, więc nawet jeśli jakieś dziwy tu istniały, nie było sensu się bać. Dies Irae? Nikt nie wierzył w Dies Irae, chociaż w Baso Aintzira krążyły do dziś plotki o tajemniczej nimfie, która opuściła jezioro, aby zostać Szachem w Dies.
Nie miała ochoty wchodzić do środka, nie czuła się dobrze w tego typu miejscach. Krążyć po lesie w środku nocy, pływać po najgłębszych jeziorach – tak, to robiła z radością, bez strachu. Ale wchodzić do wielkich, nieznanych nikomu pałaców, gdzie nie hulał nawet wiatr?
Odwróciła się tyłem do wrót, poprawiła torbę, w której miała tylko suchy prowiant, wodę i cienki koc, i zaczęła okrążać pałac, uważnie przyglądając się każdej spękalinie w ziemi. Jeśli znajdzie chociaż zalążek aloesu w tym wyjałowionym miejscu, to będzie to istny cud.
Powrót do góry Go down
https://absitomen.forumpolish.com/t110-ianthe https://absitomen.forumpolish.com/t108-ianthe
Blue Bird

Samotnik

Blue Bird

LICZBA POSTÓW : 35
DATA DOŁĄCZENIA : 11/09/2018

Gaurav Kumar Empty
PisanieTemat: Re: Gaurav Kumar   Gaurav Kumar EmptySob Paź 06, 2018 10:57 pm

Blue Bird miał dość intensywny tydzień, przede wszystkim musiał w jakimś stopniu się odkuć z tego, co starcił, a poza tym - musiał namierzyć zabójców własnej siostry, lichwiarską siatkę, z którą miał do pogadania. Stawiając jednak na pierwszym miejscu potrzebę wzbogacenia się, zapchania mieszka złotem, bo jednak wolał mieć, niż nie mieć. Tym bardziej, że przez ostatni tydzień rozbijał się po różnych gospodach a za pokoje należało płacić. Niestety. To było ciężko ukraść. Płatność przyjmowana była zawsze z góry, a gdyby nie była - pewnie wymykałby się nad ranem i tyle go widzieli. Płacił, ale zawsze zabierał sobie stamtąd równowartość pozostawionego złota. Nie lubił być stratny. W slumsach pojawił się raz, może dwa razy. I to tylko po to, by przebadać swoje dawne miejsce bytowania w poszukiwaniu śladów zabójców siostry. Nie po to, żeby wpaść jeszcze raz na tę nimfę, co to go chciała utopić, ale się rozmyśliła. Nie wiedzieć czemu. Może po prostu chodziło o to, żeby wjechać na jego męską dumę? Nie czuł się jakoś urażony tym, co zrobiła. Bardziej był wściekły na siebie, że dał się tak omamić, nawet jeśli była to Nimfa. Za bardzo sobie pofolgował przy niej i dostał wtedy za swoje, mało nie przypłacił tego życiem.
A jednocześnie - jakoś dziwnie zatruwała mu sobą myśli. Przeklęta Nimfa. Nie potrafił o niej zapomnieć, a chciałby. Odcisnęła jakieś piętno na jego psychice, bynajmniej nie chodziło o samą próbę zamordowania go. Spać mu nie dawała, nawiedzała we śnie, a on praktycznie nie śnił. Nie podobało mu się to. Nie rozumiał tego i dlatego nie mógł tego znieść. Chciał się od tego uwolnić, pewnie też dlatego unikał slumsów jak ognia i nie rozglądał się za dokładnie po ulicach, kiedy już musiał się tam znaleźć. To, czego pragnął to wyrzucenie z pamięci tej postaci, której wspomnienie miało na niego zły wpływ. Rozpraszał się.
Ostatnie dwa dni był już na dobrym tropie, potrafił wskazać zabójców własnej siostry. Wiedział, co to była za szajka, wiedział gdzie ich szukać. I wymordował, jednego po drugim. Został ostatni, który widząc, co się dzieje, że jego koleżkowie znikają jeden po drugich, w dziwnych okolicznościach, postanowił dać nogę. I chyba nie miał pomysłu, a raczej brak było mu alternatywy, bo znalazł się gdzieś na Spalonej Ziemi. A Blue Bird deptał mu po piętach i tamten chyba miał takie przeczucie.
Tego dnia lichwiarz dotarł do Gaurav Kumar, uciekając już bezpośrednio przez Modrym. I tam pogoń się zakończyła. Rozegrała się krótka potyczka na dachu budowli, potem rozległ się żałosny wrzask i ktoś przeleciał ponad krawędzią budowli by spaść na ziemię, z głośnym chrupnięciem lądując na grzbiecie. Jeszcze dychał, nie mógł się ruszyć. I wtedy wylądował na nim Blue Bird, a jego ostrze przy lądowaniu zagłębiło się w gardle zabójcy, który wycharczał coś krótko, splunął krwią i tyle go widzieli na tym świecie.
Blue Bird wyprostował się, wysuwając ostrze z ciała swojego byłego kolegi. Dopiero gdy podniósł wzrok, zobaczył . Zaklął w myślach. Obrócił w palcach swój sztylet, przyglądając się uważnie postaci Nimfy. Naprawdę? Naprawdę miał tyle szczęścia, że spotkał wodnolubną Nimfę w miejscu, gdzie wody praktycznie nie było? Tę samą Nimfę, której unikał?
Przetarł rękawem niebieskiego płaszcza swoje czoło, jednocześnie ścierając strużkę krwi, sączącej się z jego łuku brwiowego. Nie obyło się bez czystego zabójstwa, a jednak wydawał się być nietknięty. Poza tamtą ranką, z której pewnie będzie drobna pamiątka.
- Zgubiłaś się? - Zapytał nieco ironicznie, zaciskając palce na rękojeści swojego ostrza. Nie zamierzał atakować, ale wiedział, że tym razem będzie musiał zachować nieco więcej czujności niż poprzednio. Nawet jeśli nie było w pobliżu jeziora, w którym mogłaby go utopić. - Czy nieświadomie ukradłem coś twojego i znowu będziesz próbowała to odzyskać? - Dodał, próbując sobie przypomnieć, co on ostatnio zabrał ze slumsów.
Powrót do góry Go down
https://absitomen.forumpolish.com/t107-blue-bird#137
Ianthe

Potajemny Lekarz

Ianthe

LICZBA POSTÓW : 37
DATA DOŁĄCZENIA : 12/09/2018

Gaurav Kumar Empty
PisanieTemat: Re: Gaurav Kumar   Gaurav Kumar EmptySob Paź 06, 2018 11:40 pm

Kucała akurat przy wypalonej, spękanej ziemi, próbując dostrzec chociaż niewielki zalążek jakiejkolwiek rośliny, gdy usłyszała wrzask, świst, gruchot, jęk i jakieś niezrozumiałe bulgotanie. W mgnieniu oka wstała, odwróciła się, cofnęła i od razu zaczęła pilnie rozglądać, złotymi oczami, bo w tego typu sytuacjach instynktownie próbowała od razu wyłapać aurę. I wyłapała jedną – niemal martwą, z której właśnie uchodziło życie, pełną cierpienia i żalu. Ale zaraz potem na ziemi wylądowała druga, tym razem żądna krwi i – o Judaszu – dobrze Ianthe znajoma.
O nie.
Nie.
To nie mogła być prawda.
Jakim cudem?
Ze wszystkich miejsc na całej Północy, ba!, na całej Wyspie – Blue postanowił pojawić się akurat tutaj, na Spalonej Ziemi, akurat przed Gaurav Kumar, akurat w momencie, gdy ona tu była i szukała tego nieszczęsnego aloesu?
Przecież to niemożliwe. Jak, do cholery? Śledził ją? Ale jeśli tak, to co z tym tutaj o konsystencji miazgi, co leżał jej niemal u stóp i nie żył?
Z powrotem zmieniła kolor oczu na niebieski i stała tak nieruchomo, prawie upaćkana krwią nieboszczyka, która rozbryzgała się na wszystkie strony, wpatrując się w ten dziwny obrazek przed sobą. Blue wpierw dobił jednym ze swoich ukrytych ostrzy nieszczęśnika, a dopiero potem zwrócił na nią uwagę.
Czyli jednak – był nie tylko złodziejem, ale i zabójcą. No pięknie. Przyjrzala się bliżej zmasakrowanej twarzy mężczyzny, który teraz leżał bez ducha, i pomyślała, że może to właśnie o nim szczebiotała jej modrosójka. Jeśli tak, to Blue był usprawiedliwiony. Jeśli nie – cóż, Ianthe wcale by nie zdziwiło, gdyby parał się też zabójstwami na zlecenie.
Chcąc nie chcąc, oceniła stan Blue – wydawało się, że nie miał praktycznie żadnej rany, nawet pomimo skoku z takiej wysokości. Zauważyła też, że chyba nawet jego dłoń się goiła. Co prawa była zasłonięta rękawiczką i pewnie jeszcze jakimś bandażem, ale posługiwał się nią na tyle pewnie, że nie mogła go zbytnio boleć. Przez moment ich spojrzenia się zetknęły, tak jak często się to zdarzało jeszcze przed paroma dniami, ale od razu przeniosła wzrok na trupa.
I stała tak przez moment swoim zwyczajem, nieruchomo, nie murugając i tylko patrząc, aż w końcu powiedziała:
W tym momencie ukradłeś mi spokój. – Prawie niezauważalnym ruchem podbródka wskazała na martwego. – To ten? Czy może ktoś ci po prostu zapłacił?
Gorąco chciała wierzyć, że to naprawdę był któryś z zabójców tamtej małej, a nie pierwsza lepsza ofiara, której Blue nie znał. Ianthe brzydziła się zabijaniem dla pieniędzy, nawet jeśli sama musiała zabijać dla Eliasa.
Jak ręka? – zapytała jeszcze, odwracając już od niego wzrok i odchodząc parę kroków. Ukucunęla znowu, przodem do mężczyzny, bo pamiętała, że to ostatnia osoba, przy której powinna tracić czujność, i znowu zaczęła przeszukiwać spękaliny. – Zagoiła się?
Obecność Blue mogła być dla niej przeszkodą – jeśli znajdzie jakikolwiek aloes (choć na razie w to wątpiła), było wysoce prawdopodobne, że mężczyzna będzie próbował go jej ukraść. Mógł się nie znać na roślinach, ba, pewnie niemal na pewno się nie znał, ale był w końcu inteligentny i na pewno sie domyśli, że czego tu nimfa nie szuka – szuka czegoś cennego. Zacisnęła wąsko usta.
Cholera.
Powrót do góry Go down
https://absitomen.forumpolish.com/t110-ianthe https://absitomen.forumpolish.com/t108-ianthe
Blue Bird

Samotnik

Blue Bird

LICZBA POSTÓW : 35
DATA DOŁĄCZENIA : 11/09/2018

Gaurav Kumar Empty
PisanieTemat: Re: Gaurav Kumar   Gaurav Kumar EmptyNie Paź 07, 2018 12:07 am

Ulga. Właśnie to poczuł, kiedy odebrał życie temu typowi. W dodatku jakaś dziwna satysfakcja a przy tym wewnętrzny spokój. W końcu wypełnił obietnicę złożoną samemu sobie, tuż przed tym, jak Kawka odeszła z tego świata. Zwykle nie zabijał, Blue Bird nawet bijatyk unikał i to nie z tego powodu, że by sobie nie poradził - bo przecież jako szczeniak parał się ulicznymi walkami i na tym zarabiał - ale przez to, że preferował bardziej finezyjne rozwiązania, zwykle nie nawiązujące w żaden sposób do przemocy. Nie był tchórzem, po prostu miał mózg i potrafił go używać. Czasami. I w większości przypadków jego umysł podpowiadał mu o wiele lepsze rozwiązanie niż spuszczenie komuś wpierdolu czy nawet odebranie życia. Ale w przypadku zabójców Kawki nie było innego wyjścia. Problem jednak polegał na tym, że w całej tej szajce było kilku i żaden nie chciał się przyznać, który dźgnął Kawkę sztyletem i to kilka razy. Dlatego zaczęli ginąć wszyscy, jeden po drugim. Któryś z zabitych musiał się przecież okazać tym, na którego polował. I teraz, kiedy ostatni z szajki wyzionął ducha, Blue Bird odetchnął i mógł uspokoić swój umysł, swoje sumienie. To samo sumienie nie gryzło go za to, że odebrał życie większej ilości osób, niż planował. Planował zabić jednego, a że nie dało się tego wypracować - zginęli wszyscy podejrzani.
Ukradł jej spokój? Pewnie całkiem nieświadomie i wyjątkowo - nie miał zamiaru czegoś ukraść. Jej spokoju. Po prostu było to jakiś popieprzony zbieg okoliczności, w którym jedno i drugie wylądowało w tym samym miejscu o tej samej porze. Na tym samym odludziu o tym samym czasie. To było niemożliwe, a jednak się działo.
- Któryś z nich na pewno był tym - Mruknął, wzruszając barkami. Przechylił lekko głowę, przyglądając się zwłokom, a potem zerknął kątem oka na nimfę. - Nie zabijam ot tak, bo po prostu nie dostanę pieniędzy lub tego, co chcę. - Wzruszył przy tym barkami, kopiąc lekko w głowę trupa, bo miał wrażenie, że te zastygłe w przerażeniu ślepia cały czas go obserwują.
Przeniósł spojrzenie na nimfę.
To dość dziwne, bo pomimo tego, że unikał jej jak mógł, pomimo tego, że próbowała go zabić (choć cały czas podkreślała, że wcale nie chce), był nawet zadowoleni, że wpadli na siebie. I zaraz skarcił się w duchu za tego typu myśl. Przecież nie mógł się rozpraszać, bo tym razem może nie mieć tyle szczęścia, co ostatnio. Chociaż miał tę przewagę, że byli na pustkowiu. Jednak wciąż nie miał pewności, jakie magiczne sztuczki znała jeszcze ta pannica.
Spojrzał na swoją dłoń, słysząc jej pytanie. Jego ręka miała się dobrze, rana goiła się jak na psie. Teraz była skrzętnie ukryta pod bandażem i materiałem nowych rękawiczek, bo stare kompletnie do niczego się nie nadawały.
W odpowiedzi wzruszył barkami. To chyba nie było aż takie istotne, żeby się z tego komukolwiek zwierzać? A może ona po prostu próbowała go wyczuć? Może wolała wiedzieć jak jego ręka, żeby móc ocenić go jako zagrożenie, bądź nie? Jego kończyna funkcjonowała już normalnie, choć zdarzało się, że palący ból przeszywał jego ciało w tamtym miejscu, kiedy za bardzo się przeforsował.
Zerknął na nimfę w kuckach, wodząc przy tym ostrzem swojego sztyletu po palcach drugiej dłoni.
Czego szukała? Nie wiedział. Ale tak, to musiało być cenne. Jeśli nie na rynku, to pewnie dla niej. Czy zamierzał spróbować to ukraść? Zależy co miałoby to być. Może ukradłby tylko dlatego, żeby się przypomnieć nimfie? Chociaż ta na pewno pamiętała, że on zagarnąć coś potrafi w mgnieniu oka, że nie jest sobie takim zwykłym złodziejaszkiem ze slumsów. Chociaż nie mieszkał już w slumsach. Nie zamierzał tam wracać, nawet jeśli szajka już nie istniała.
- Sama? Na takim pustkowiu? - Mruknął, mrużąc swoje ślepia w badawczym spojrzeniu. Byłby zapytał dokąd wrzucałaby ewentualne zagrożenie, bo przecież żadnego zbiornika wodnego w pobliżu nie było, ale nie zamierzał się spoufalać. Przynajmniej pilnował się, żeby tego nie robić. A to i tak dziwne, bo zazwyczaj nawet nie musiał się pilnować. Zazwyczaj stronienie od wdawania się w interakcje z innymi było dla niego naturalne.
Dziwne, że po raz kolejny łapał się na kilku uchybieniach w funkcjonowaniu według własnych zasad. I po raz kolejny w pobliżu tej nimfy, co to go chciała zabić. Bo chciała, tego nigdy nie zapomni. Nawet mimo tych kilku epizodów, gdzie mu faktycznie pomogła.
Powrót do góry Go down
https://absitomen.forumpolish.com/t107-blue-bird#137
Ianthe

Potajemny Lekarz

Ianthe

LICZBA POSTÓW : 37
DATA DOŁĄCZENIA : 12/09/2018

Gaurav Kumar Empty
PisanieTemat: Re: Gaurav Kumar   Gaurav Kumar EmptyNie Paź 07, 2018 1:01 am

Mimo że śmierć jego siostry przecież nie była jej sprawą, a przynajmniej nie dotyczyła jej bezpośrednio (pośrednio to już inna kwestia), również odczuła lekką ulgę na wieść, że to jeden z szajki, najpewniej zresztą ostatni. Nie potrafiła samej sobie nawet wyjaśnić czemu, w końcu nie znała małej, a Blue jak dotąd sprawił jej tylko kłopoty, ale jednak – jakoś poczuła się te parę dni temu związana z tą kwestią i teraz, gdy w końcu dziewczynka została pomszczona, Ianthe stwierdziła, że jakaś niedokończona sprawa w jej życiu się właśnie zamknęła. I również poczuła ulgę, ale tego nie powiedziała.
Nie dopytywała, jak wywęszył zabójcę, chociaż nawet ją ciekawiło, czy jej słowa, które powtórzyła za modrosójką, na cokolwiek się zdały. Bardziej chciała jednak znać odpowiedź na to, dlaczego byli akurat tutaj.
Więc ścigałeś go aż dotąd? Czy się tu schowałeś, aby dopadł cię na Spalonej Ziemi? – zapytała niby od niechcenia, nie podnosząc wzroku i tylko drobno krocząc w kuckach przy spękalinie.
Właściwie nie zdziwiłaby się, gdyby Blue zaszył się aż tutaj. Gaurav Kumar miało – przynajmniej dla niego – dwie zalety.
Raz: nie bylo tu wody.
Dwa: nie było tu żywej duszy. No, może teraz oprócz nimfy.
To znaczy – jeszcze niedawno była trzecia dusza, ale teraz sobie gdzieś uleciała, hen do Judasza. Blue akurat kopnął pojemnik po tej duszy w głowę, ale na Ianthe nie zrobiło to wrażenia. Trup był brzydalem, więc ją nie obchodził.
Podniosła się w końcu, otrzepała kolana z kurzu i przelotem tylko spojrzała na Blue. Zaczęła czuć się niepewnie, nawet bardzo, przez co unikała jego spojrzenia. Wiedziała, że to przez okolicę, która wyjątkowo jej nie pasowała – w slumsach, gdy się spotkali, była w swoim domu, więc nie przejmowała się niczym. Nad jeziorem, oprócz tego, że znajdowała się tam oczywiście woda, rosło mnóstwo drzew, trawy i krzewów, więc jako nimfa czuła się pewnie i rześko.
A teraz, na tym pustkowiu, była jak nieosłonięte, nieporadne dziecko, w dodatku jej pewność siebie bardzo zmalała. Role odwróciły się całkowicie – Blue wydał jej się bowiem nadzwyczaj groźny. I chyba był w wyjątkowo dobrym humorze, bo znów bawił się jednym ze swoich sztyletów.
Dobrze wiedział, że była nimfą, a więc dobrze wiedział, jak się przed nią bronić – nawet jeśli nie miała zamiaru go atakować. Dodatkowo był, jak zwykle, cały uzbrojony, wiedział, jak walczyć, z pewnością buzowała w nim jeszcze adrenalina po zabójstwie. Generalnie wiedziała, że raczej miałaby marne szanse, gdyby coś sobie ubzdurał.
Skuliła się nieco i nieświadomie, w geście obronnym, objęła swój tułów rękami. A jeśli będzie się chciał mścić za to, ech, podtopienie? Co jeśli nadal nie wierzył, że nimfa naprawdę nie zrobiła tego specjalnie?
Ale mimo obaw w głębi ducha po cichu cieszyła się, że żył i nic mu nie było. I teraz sobie uświadomiła, że to chyba właśnie dlatego odczuła przed chwilą taką ulgę – nie ponieważ zabójca tamtej małej był martwy i gryzł piach, ale ponieważ ten przeklęty, piękny złodziej był cały i zdrowy, pełen wigoru, znów sakrastyczny, znów skory do słownych przepychanek – czyli po prostu był sobą. Chyba nawet drgnął jej kącik ust w uśmiechu, chociaż pamiętała, że musi się mieć na baczności.
Gdy znowu się odezwał, przełknęła ślinę i podeszła w stronę ogromnych wrót do zamku. Nie chciała tam wchodzić, w ciemnych, pokrętnych pomieszczeniach byłaby już całkiem bezradna, chyba tylko burza piaskowa na Spalonej Ziemi by ją do tego zmusiła, bo w końcu nie byłoby innego schonienia w okolicy, ale podeszła, bo nie wytrzymała już swojego uporczywego stania w miejscu i tej duszącej atmosfery. Zaczęła się bez celu przyglądać drzwiom.
Sama, nie sama – odmruknęła zagadkowo. Właśnie, może pomyśli, że z kimś tu jest i nie będzie próbował jej okraść? Ale choć chciała, jakoś nie potrafiła go wprost okłamać. – A pustkowie? Miejsce jak każde inne – machnęła teatralnie ręką. Stała teraz do niego tyłem, bo jeszcze nie miała niczego, co mógłby ukraść, no może oprócz jedzenia. – To – zaczęła znowu. Czuła jego wzrok na swoich plecach, przez co mrowiło ją całe ciało – znalazłeś jakieś schronienie? Slumsy? Może inne miasto?
Powrót do góry Go down
https://absitomen.forumpolish.com/t110-ianthe https://absitomen.forumpolish.com/t108-ianthe
Blue Bird

Samotnik

Blue Bird

LICZBA POSTÓW : 35
DATA DOŁĄCZENIA : 11/09/2018

Gaurav Kumar Empty
PisanieTemat: Re: Gaurav Kumar   Gaurav Kumar EmptyNie Paź 07, 2018 4:50 pm

Tydzień dla myśliwego. Tydzień dla niego, jako zabójcy. Jedno truchło za drugim. Konieczność. Nie dało się tego obejść, zabójca Kawki musiał zginąć, a to, że ktoś stawał temu na drodze to była tylko nic nie znacząca przeszkoda. Blue Bird potrafił zamordować kogoś z zimną krwią, ale musiał mieć ku temu motyw. Utrudnianie wytropienia właściwego zabójcy było dobrym powodem. Nie miał żadnych wyrzutów, sumienie go nie gryzło, był spokojny teraz. Można się pokusić o stwierdzenie, że osiągnął stan katharsis. Dziwne uczucie, ale przyjemne.
- To była pogoń. Nikt normalny nie zapuszcza się tu bez potrzeby. - Odpowiedział, wzruszając barkami.
Nie, nie zaszył się tutaj. I choć miejsce faktycznie było wyludnione to jednak nie o to mu chodziło. Potrzebował ludzi w otoczeniu, żeby mieć co kraść, z czego żyć. Tutaj za długo by nie pożył, a latanie w tę i na zad było bezsensowne. Byłoby stratą czasu i energii, a na to nie mógł sobie pozwalać.
Przebiegł bezwiednie spojrzeniem po sylwetce nimfy. Była ładna, ale tu nie ma czemu się dziwić. Była nimfą. Ona musiała być ładna. Była zabójczo piękna, dosłownie. Świadomość tego, kim była, nie pozwalała mu mierzyć jej tą samą miarą co inne kobiety. A może chodziło o coś zupełnie innego? Jakkolwiek by nie było - nie potrafił sam przed sobą przyznać, jakie ma zdanie o niej. Najgorsze jest to, że nie powinien mieć żadnego, w myśl przyjętej przez niego zasady, że inni się nie liczą. A jednak miał świadomość, że jakieś zdanie o niej miał (powinien mieć). Tylko jakie? Co o niej myśleć? Co myśleć o kimś, kto próbował cię zabić, potem zmienił zdanie? Czy takie wahania nastrojów były u niej normalne? Tego nie wiedział i przez to zachowywał zdwojoną czujność w obecności nimfy.
Dodatkowo z charakteru była irytująco-interesująca. Dziwna mieszanka, ale u niego najwyraźniej miała prawo istnienia. Irytowała go swoim gadaniem, tym że stawiała się, a jednocześnie fascynowała swoją postawą. Bo jeśli była nimfą to dlaczego go nie zabiła? Wtedy miała idealną ku temu okazję i nawet powód, bo przecież odkrył kim była? Dlaczego dalej żył? Nie to, żeby obecny stan rzeczy jakoś mu się nie podobał, swoje życie cenił, a jednak to było dość dziwne.
Była sama, zdawał sobie sprawę. Po pierwsze - brakowało jej pewności, która najczęściej zdradzała u innych fakt posiadania towarzystwa w ukryciu, a po drugie - wiedziałby o tym. Z góry miał lepszy widok na otoczenie, a chyba wewnątrz budowli nikt nie planował się ukrywać.
Uniósł lekko brew, kącik jego ust drgnął, po czym zastygł, zanim na jego usta zdążył wpełznąć ironiczny uśmiech.
- Czy ja ci nie mówiłem o tym, że nie powinnaś odwracać się tyłem do obcych? - Wyjątkowo nie miał ochoty jej przeszukiwać, a mógłby jej i tak coś zwinąć. Choć powinien był to zrobić, żeby dać jej do zrozumienia, że jak już jest na tyle uprzejmy, aby dawać rady, to nie powinno się go ignorować.
Zapytany, czy się gdzieś zadekował, odwrócił wzrok i wlepił swoje spojrzenie w jakiś punkt przed sobą. Śmierć Kawki była mu o tyle na rękę, że nie musiał już mieć stałego miejsca zamieszkana. Nie miał już tego, co nazywało się domem. Każdego dnia noc spędzał w innym miejscu i tylko od jego wyobraźni zależało gdzie zaśnie następnym razem.
- Czemu pytasz? - Wrócił spojrzenie na nią. To ciekawe - skąd u niej to zainteresowanie. Nie przepadali za sobą, nawet dobrze się nie znali. Poprzednie ich spotkanie to wymiana nieuprzejmości, próba utopienia go i nagła zmiana zdania. Nie rozumiał czemu miałaby o coś takiego pytać. Ach, tak. To ta durna próba podtrzymania dialogu?
Powrót do góry Go down
https://absitomen.forumpolish.com/t107-blue-bird#137
Ianthe

Potajemny Lekarz

Ianthe

LICZBA POSTÓW : 37
DATA DOŁĄCZENIA : 12/09/2018

Gaurav Kumar Empty
PisanieTemat: Re: Gaurav Kumar   Gaurav Kumar EmptyNie Paź 07, 2018 5:35 pm

Wyjątkowo zgodziła się z nim w stu procentach – na Spaloną Ziemię nikt normalny nie zapuszczał się bez potrzeby. Tylko że dlaczego, na miłość boską, akurat oboje potrzebowali znaleźć się tutaj akurat dzisiaj i teraz? Nadal nie mogła nadziwić się temu zbiegowi okoliczności.
Odchrząknęła, bo coś zaczęło ją drapać w gardle. Zaczęła wachlować się dłonią, bo czuła, jak robiło jej się gorąco. Pieprzone Spalone Ziemie. A co jeśli Elias miał jej dość i specjalnie ją tu wysłał, aby upiekło ją słońce i uschnęła?
Nie czuję się zagrożona, więc mogę stać tyłem – powiedziała, wzruszając ramionami. W połowie mówiła prawdę, bo jeśli chodzi o profesję Blue, to naprawdę nie miała się czego bać (jeszcze nie znalazła nic, co mógłby ukraść), ale w połowie kłamała – miała wszystkie mięśnie napięte i czujnie nasłuchiwała, czy mężczyzna czegoś nie planuje, chociaż wiedziała, że potrafił poruszać się bezszelestnie. – No i nie jesteś obcy. Nie do końca.
Dla niego, jako dla człowieka, pewnie ich relacja zdecydowanie ulokowana była w przegródce nieznajomi, ale dla niej, jako dla nimfy, która czasami zwykłą uprzejmą wymianę zdań traktowała jak sukces, Blue był jedną z osób, które lepiej znała. Wiedziała, że był złodziejem, że urodził się w slumsach, wiedziała, jak zginęła jego siostra (która jak Ianthe podejrzewała, prawdziwą siostrą nie była), wiedziała, jak ją pomścił – na Judasza, przecież nawet o Eliasie nie miała tylu informacji! No i clue całej ich znajomości – wiedział, kim była, a tego naprawdę nikomu nie wyjawiała.
Nie odpowiedziała mu na ostatnie pytanie, a jedynie zaczęła nerwowo masować głowę.
Posłuchaj, Blue – westchnęła ciężko, odwracając się powoli w jego stronę – cieszę się, że udało ci się tutaj bezproblemowo załatwić swoją sprawę – wskazała na malowniczego trupa, który pewnie będzie tu leżał i schnął przez najbliższe... cóż, kości pewnie zostaną tu na zawsze – ja również mam coś do załatwienia. I tak samo chciałabym to zrobić... bezproblemowo.
Uniosła znacząco brwi, patrząc na niego, chociaż nie prosto w oczy, bo nadal nie potrafiła. To nie tak, że jego obecność jej przeszkadzała (chociaż, co prawda, wyjątkowo ją niepokoiła, elektryzowała i sprawiała, że nie mogła zebrać myśli), ale bała się, że Blue znowu postanowi jej utrudnić życie, ot, dla zabawy. Gdyby miała pewność, że jej nie okradnie i w niczym nie przeszkodzi, może nawet by się ekscytowała tym, że jakimś cudem spotkała się z nim na pustkowiu, gdy wokół nie było żywej duszy – a przynajmniej sądziła, że nie było.
Zakaszlała, bo wokół robiło się coraz duszniej i cieplej. Jako najada wolała niższe temperatury, wilgotne powietrze i przewiewne okolice. Tutaj, gdzie słońce – mimo nadchodzącej jesieni – prażyło mocniej niż w jakimkolwiek innym miejscu, gdzie nie pojawił się nawet mały zefirek i gdzie przy każdym oddechu czuła drażniący zapach piachu, czuła się okropnie, z chwili na chwilę coraz gorzej. Zauważyła zresztą, że odkąd tu przyszła, pogoda stała się jeszcze surowsza.
Zaczynała mieć złe przeczucia – słyszała, że te ziemie słyną raczej z braku jakiejkolwiek pogody (oprócz wszchobecnych suszy i żaru), ale podobno czasami, chociaż bardzo rzadko, bywa tu wyjątkowo nieznośnie, gdy na pustynię wtargnie zimny wiatr od Południa. Właściwie nieznośnie było chyba łagodnym określeniem.
Wytężyła wzrok gdzieś ponad sylwetkę Blue, mając jeszcze nadzieję, że nie wykrakała tego, o czym myślała wcześniej, przypatrując się ogromnym wrotom.
Ale chyba jednak to zrobiła. Dojrzała w oddali jakiś niewyraźny, nisko sunący, ciemny kształt, który bynajmniej nie był zwykłą chmurą.
Cholera – syknęła. Czemu, ach, czemu musiało się to przytrafić akurat dzisiaj!
Odwróciła się z powrotem w stronę wrót, ale nie miała bladego pojęcia, jak je otworzyć – były ogromne, zamknięte na cztery spusty, pełne tajemniczych ornamentów. Nie ruszy ich siłą, choćby nie wiadomo co.
Trzeba znaleźć jakąś dziurę w murze – powiedziała nerwowo, sama nie wiedząc, czy do siebie, czy do Blue. Nie miała pojęcia, czy pomoże jej szukać, czy tylko będzie stał i z tym półuśmiechem patrzył, jak ta się produkuje, ale wiedziała jedno – nie chciała jeszcze ginąć na tym pustkowiu. Zaczęła biec wzdłuż muru, szukając czegokolwiek, przez co mogłaby się przecisnąć.
Powrót do góry Go down
https://absitomen.forumpolish.com/t110-ianthe https://absitomen.forumpolish.com/t108-ianthe
Sponsored content





Gaurav Kumar Empty
PisanieTemat: Re: Gaurav Kumar   Gaurav Kumar Empty

Powrót do góry Go down
 
Gaurav Kumar
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Północ :: Spalona Ziemia-
Skocz do: